lek. R. Łukaszuk na tle drzewa

Lek. Robert Łukaszuk, Kierownik Oddziału Chorób Śródmiąższowych Płuc i Transplantologii o przeszczepach płuc, zwłóknieniach i profilaktyce chorób układu oddechowego

Żyjemy w czasach, w których nasz układ oddechowy wystawiony jest na różnego rodzaju zagrożenia – zaczynając od zanieczyszczeń środowiska przez nałogi i wirusy, a skończywszy na pandemii. Tym bardziej profilaktyka chorób płuc nabiera teraz szczególnego znaczenia. O tym, że walka o pacjentów z problemami oddechowymi – zwłaszcza zwłóknieniami płuc, czy po przeszczepach tego narządu – jest szczególnie trudna doskonale wiedzą lekarze z Oddziału Chorób Śródmiąższowych Płuc i Transplantologii w Krakowskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II. 

lek. n. med. R. Łukaszuk

Lek. R. Łukaszuk, Kierownik Oddziału Chorób Śródmiąższowych Płuc i Transplantologii

Rozmowa z lek. Robertem Łukaszukiem.

Panie Doktorze oddział z nazwą „leczenie chorób śródmiąższowych” sugeruje, że w jakimś sensie trafiają do Pana osoby pocovidowe?

Na wstępie pozwolę sobie od razu wyjaśnić – zmiany śródmiąższowe po chorobie covidowej w większości przypadków ulegają samoistnej regresji, czyli samoistnemu ustępowaniu w przeciągu 6-9 miesięcy po przebyciu tej infekcji. Tylko niewielki odsetek pacjentów w przebiegu choroby COVID-19 wymaga leczenia z zastosowaniem immunosupresji lub leczenia hamującego proces włóknienia. Niemniej praktycznie codziennie trafiają do nas chorzy z klasycznymi chorobami śródmiąższowymi – głównie z kolagenozami czy z zajęciem płuc, które wymagają agresywnego leczenia immunosupresyjnego. To właśnie jest ta grupa pacjentów, którą się głównie zajmujemy. Dodam, że wszelkiego rodzaju postępujące zwłóknienia płuc najczęściej nie są następstwem COVID-19.

Skąd zatem biorą się takie dolegliwości? Czy to są choroby cywilizacyjne wynikające z jakości powietrza, którym oddychamy, nałogów – mam tutaj na myśli palenie papierosów? Czy może POChP – Przewlekła Obstrukcyjna Choroba Płuc przeradza się w zwłóknienia?

Największą grupą chorób śródmiąższowych są choroby autoimmunologiczne, czyli takie, których podłoże nie do końca jest nam znane, jednocześnie wiemy, że biorą w nich udział zarówno czynniki genetyczne, jak i te wynikające z jakości środowiska, a tak naprawdę z jego zanieczyszczenia. Dotyczy to tak samo smogu, jak i zanieczyszczenia żywności. W chorobach tych dochodzi do wytworzenia czynników-najczęściej przeciwciał własnych, które postępująco niszczą różne narządy w tym także płuca.

Rozumiem, że obrane formy leczenia mają spowolnić proces postępowania zwłóknienia płuc?

Dokładnie. Na chwilę obecną nie mamy leków, które są w stanie działać jeszcze przyczynowo, całkowicie odwrócić proces patofizjologii w organizmie. Natomiast mamy leki, które mogą w istotny sposób zmodyfikować przebieg choroby – zarówno ją spowolnić, ustabilizować lub całkowicie zatrzymać. Niestety są to leki, które modyfikują naszą odporność – najczęściej bardzo mocno ją obniżając stąd tacy pacjenci wymagają monitorowania, aby balans między korzyściami pod postacią zahamowania postępu choroby był wystarczający w stosunku do obniżenia odporności i narażenia pacjenta na infekcje, które dla zwykłych ludzi nie są niczym groźnym. Dla takich chorych mogłoby się one skończyć śmiercią.

Skoro możemy zatrzymać, a nawet powstrzymać postępujące włóknienie to bardzo ważna jest szybka diagnoza i profilaktyka, żeby odpowiednio wcześnie wdrożyć leczenie?

Zawsze, bez względu na przyczynę choroby, najważniejszą rzeczą jest profilaktyka. Regularne wykonywanie badań profilaktycznych dotyczących nie tylko naszych płuc, ale całego organizmu powoduje, że bez względu z jaką chorobą przewlekłą będziemy mieć do czynienia jesteśmy w stanie ustabilizować ją na początku. Tym samym nie dochodzi do szkód związanych z postępem choroby zanim de facto ją wykryjemy. I to jest clou problemu w każdej dziedzinie medycyny.

W którym momencie lekarz dochodzi do wniosku, że potrzebny jest przeszczep płuc, bo rozumiem, że jest to już ostateczność?

O kwalifikacji pacjenta do przeszczepu płuc mówimy wtedy, kiedy zbliżamy się do granicy niewydolności oddechowej. Wtedy taki pacjent jest kwalifikowany na tzw. listę rezerwową przeszczepową. Oznacza to, że w określonym kryterium czasowym u pacjenta dojdzie do takiego pogorszenia stanu zdrowia, że przeszczep stanie się bezwzględną koniecznością.  Wówczas taka osoba przesuwana jest na tzw. listę aktywną biorców, gdzie oczekuje na wykonanie przeszczepu.

Krakowska placówka myśli o tym, żeby przeprowadzać przeszczepy płuc?

Tak. Nasz oddział powstał w myśl rozwoju całej dziedziny transplantologii dotyczącej pulmonologii jednocześnie w oparciu o leczenie immunosupresyjne i doświadczenia ośrodka wynikające z powyższego postępowania, ponieważ wszyscy pacjenci po przeszczepie wymagają agresywnego leczenia immunosupresyjnego, czyli tego, czym obecnie już się zajmujemy.

Przeszczepy serca są dzisiaj coraz bardziej popularne, a jak jest z przeszczepami płuc. Czy one również dają nam duże szanse na powrót do normalności?

Niestety z przykrością muszę powiedzieć, że tak nie jest. Przeszczepy płuc są dziedziną, w której mamy najgorsze efekty pod względem wieloletniego przeżycia pacjentów. Jest to narząd, który ma cały czas kontakt ze środowiskiem zewnętrznym, bo oddychamy. A my u pacjenta z przeszczepionym płucem wprowadzamy agresywną immunosupresję, żeby nie doszło do odrzucenia narządu. Taki pacjent od samego początku przeszczepienia narządu może mieć powikłania infekcyjne. Te nawracające infekcje powodują sukcesywne zużycie się narządów, dlatego długotrwałe wyniki leczenia nie są tak dobre, jak w przypadku przeszczepiania nerek lub serc. Przy tym wszystkim nie zapominajmy, że ci chorzy mogliby umrzeć bardzo szybko, gdyby nie dostali takiej szansy.

Na jaki okres mówiąc kolokwialnie przeszczepione płuca mogą nam wystarczyć? Jesteśmy w stanie to uśrednić, czy to sprawa bardziej indywidualna?

Jest to bardzo mocno uzależnione od przyczyny, w wyniku której dochodzi do konieczności przeszczepienia narządu oraz stanu całego organizmu, do którego go wszczepiamy. Naszą rolą jest, by ten czas był kilkuletni i przede wszystkim to chcemy utrzymać. Tak naprawdę nie mamy kilkunastoletnich przeżyć dużych grup pacjentów po przeszczepieniu płuc, choć mamy już pojedyncze osoby, które dają taką nadzieję. Nie zapominajmy, że jeszcze kilka lat temu przeżycia pacjentów z przeszczepami płuc były znacznie krótsze. Dzisiaj dzięki nowym lekom uległy one istotnemu wydłużeniu, dlatego liczymy na to, że z każdym rokiem w wyniku ewolucji farmakologii uda się nam takich pacjentów prowadzić znaczenie dłużej. Dzięki nowoczesnej farmakologii istnieją możliwości retransplantacji, co w ubiegłych latach wykonywały tylko wybrane ośrodki. Ważnym elementem sukcesu jest też zespół medyczny, który dokonuje bardzo skomplikowanej procedury. Obejmuje ona selekcję pacjenta, przygotowanie do operacji, sam proces przeszczepienia, oraz znieczulenia i na koniec prowadzenie pacjenta, oraz jego rehabilitację po przeszczepie.