Rozmowa z dr n. med. Anną Rzucidło-Hymczak – „Borelioza to najczęstsza choroba przenoszona przez kleszcze, ale pamiętajmy, że pajęczaki te potrafią przenosić wiele innych chorób”
Wraz z sezonem wiosennym i coraz częstszym spędzaniem czasu na łonie przyrody zwiększa się prawdopodobieństwo złapania kleszcza. Zagrożenie wzrosło zwłaszcza w ostatnich latach, gdyż obserwujemy wzrost populacji tych pajęczaków. Wraz z kleszczem łatwo możemy otrzymać niechciany „prezent” w postaci choroby odkleszczowej – takiej jak borelioza czy kleszczowe zapalenie mózgu. Ich następstwa mogą okazać się nieodwracalne. W związku z rosnącym zagrożeniem dr n. med. Anna Rzucidło-Hymczak – Kierownik Oddziału Chorób Infekcyjnych Dzieci i Hepatologii Dziecięcej, apeluje o ostrożność i uważne sprawdzanie własnego ciała po wizycie w parku, lesie czy na łące. Przypomina również o powszechnie znanych sposobach radzenia sobie z tymi niebezpiecznymi stworzeniami.
– Z roku na rok mamy coraz więcej kleszczy i chorób odkleszczowych – mówi dr n. med. Anna Rzucidło-Hymczak. – Co jest tego powodem? Myślę, że obok zmiany warunków klimatycznych, czyli globalnego ocieplenia: cieplejszych i krótszych zim, upalnych sezonów letnich, które powodują wzrost aktywności kleszczy i zwiększanie się ich populacji, ludzie są bardziej świadomi. Więcej osób bada się w kierunku chorób odkleszczowych, a to niewątpliwie wpływa na liczby i statystyki.
Nie ulega wątpliwości, że to, co każdy z nas powinien zrobić w sytuacji zauważenia wbitego w ciało kleszcza, to przede wszystkim jak najszybsze usunięcie go. U dzieci kleszcze najczęściej wbijają się w skórę głowy albo w szyję – wynika to z ich niskiego wzrostu naszych pociech. Z kolei dorosły na ogół doświadcza go na kończynach. W każdym przypadku musimy pamiętać, żeby takiego miejsca niczym nie smarować oraz nie drażnić, o czym w panice niestety łatwo zapominamy. Co więcej, nie ma również potrzeby zgłaszania się na SOR czy jechania do lekarza pediatry.
– Każdy z nas powinien nabyć umiejętność usuwania kleszczy – mówi dr n. med. Anna Rzucidło-Hymczak. Jednocześnie tłumacząc, że w tym celu najlepiej posłużyć się zdezynfekowaną pęsetą – chwycić kleszcza za głowę, blisko skóry i szybkim ruchem, prostopadłym do powierzchni naszego ciała pociągnąć pajęczaka. Czasami zdarza się, że jakaś część kleszcza – najczęściej odnóże — pozostaje w naszej skórze. Wtedy należy takie miejsce przemyć wodą z mydłem, nie ma potrzeby innych działań, gdyż pozostawienie małego fragmentu kleszcza nie zwiększa ryzyka zakażenia.
Dr n. med. Anna Rzucidło-Hymczak uspokaja, że pokłucie przez kleszcza nie jest równoznaczne z przeniesieniem chorób odkleszczowych. Ryzyko zakażenia wzrasta wraz z czasem przebywania kleszcza w naszej skórze. Przypomina również o konieczności obserwowania miejsca po ukłuciu przez kleszcza pod kątem pojawienia się pierwszego objawu popularnej boreliozy, a jest nim rumień wędrujący. Słowo „wędrujący” nie oznacza w tym przypadku czegoś, co zanika i pojawia się w innym miejscu naszego ciała. Rumień ten zwiększa bowiem swój zasięg – rozszerza się przy jednoczesnym rozjaśnieniu w środku. – Rumień to wczesny objaw boreliozy, a w momencie jego pojawienia się nie ma absolutnie żadnych wskazań, żeby wykonywać badania laboratoryjne pod kątem tej choroby, ponieważ na tym etapie mogą one wypaść negatywnie. Przy rozpoznaniu rumienia wędrującego należy wdrożyć antybiotykoterapię – długą, bo trwającą 14-21 dni. Wczesna postać boreliozy jest całkowicie wyleczalna. Problemem może się pojawić, gdy rumień nie zostanie zauważony, bo przykładowo występuje na owłosionej skórze głowy albo nie pojawi się w ogóle. Wtedy borelioza może przejść w fazę przewlekłą, a nieleczona może prowadzić do późnych powikłań – zapalenia stawów, zapalenia mięśnia sercowego, a także objawów neurologicznych, które nie zawsze w pełni ustępują po leczeniu.
Borelioza to najczęstsza choroba przenoszona przez kleszcze, ale pamiętajmy, że pajęczaki te potrafią przenosić wiele innych chorób.
Drugą najczęściej rozpoznawaną chorobą odkleszczową jest kleszczowe zapalenie mózgu. W większości przypadków przebieg tej choroby jest bezobjawowy albo łagodny, ale u części osób może dojść do poważnych powikłań neurologicznych. Charakterystyczny jest dwufazowy przebieg choroby. Pierwsze objawy są niecharakterystyczne, przypominają chorobę grypopodobną – pojawia się gorączka, dreszcze, bóle mięśni, bóle głowy, wymioty. U części osób choroba kończy się na tym etapie, u pozostałych zaś po okresie względnie dobrego samopoczucia pojawia się druga faza choroby- neurologiczna. Po tygodniu lub dwóch pojawiają się ciężkie objawy zapalenia opon, mózgu czy rdzenia kręgowego. Poważny przebieg kleszczowego zapalenia mózgu na ogół zostawia w naszym organizmie trwałe powikłania – porażenia nerwów czaszkowych, obwodowych, porażenie splotu barkowego, uszkodzenie móżdżku, napady padaczkowe. Część osób po przebyciu kleszczowego zapalenia mózgu skarżyła się na trudności z koncentracją, z zapamiętywaniem, problemy ze snem, rozdrażnienie, depresje. – Na tę chorobę nie ma leków – mówi dr n. med. Anna Rzucidło-Hymczak – antybiotyki na wirusy nie działają. W ostrej fazie podajemy leki działające objawowo: przeciwbólowe, przeciwgorączkowe, przeciwobrzękowe i przeciwwymiotne. Po przebyciu choroby ważna jest rehabilitacja.
Kierownik Oddziału Chorób Infekcyjnych Dzieci i Hepatologii Dziecięcej w Krakowskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II przypomina także o profilaktyce, której najważniejszym przejawem są szczepienia. – Mamy bardzo skuteczne szczepionki na kleszczowe zapalenie mózgu. Można nimi szczepić dzieci już po pierwszym roku życia. Szczepionki dla dzieci do 15 roku życia zawierają mniejszą dawkę wirusa, po 16 roku życia obowiązuje dawka jak dla dorosłych. Schemat szczepienia jest trzydawkowy w odstępach kilkumiesięcznych. Ważne jest, żeby ten cykl zacząć przed sezonem wzmożonej aktywności kleszczy, czyli np. zimą lub wczesną wiosną. Co 3-5 lat powinniśmy przyjmować dawki przypominające szczepionki. Szczepienia zalecane są przede wszystkim osobom pracującym w lasach, młodzieży szkolnej, uczestnikom obozów czy kolonii. Inną metodą profilaktyki jest unikanie potencjalnych ataków kleszczy, czyli mówiąc najprościej omijanie miejsc, gdzie te najczęściej występują. Można też stosować metody barierowe — idąc na spacer do lasu ubierzmy się odpowiednio: zaczynając od nakrycia głowy, długich rękawów, długich spodni, a kończąc na butach z wysokimi cholewkami. – Najlepiej zakładać jasne ubrania, bo na nich szybko dostrzeżemy kleszcza. Po powrocie z lasu, parku czy łąki dokładnie sprawdźmy swoją ciało — kleszcz najczęściej wbija się w fałdy skórne, pachy lub pachwiny. Dodatkowo można też stosować tzw. repelenty, czyli środki w postaci sprayów odstraszające kleszcze.